Dzisiejszy temat nasunął mi sie sam, kiedy na ulicach zobaczyłam tłumy studentów w porze obiadowej, próbujących wybrać dania dla siebie. Wszak to październik. Student – wiadomo – osoba oszczędzająca na jedzeniu, bo ma inne istotne wydatki ( pomińmy ich przeznaczenie).
Do czego prowadzi jeden z grzechów głównych – nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu? Do nadwagi. Słuchając codziennie kilkunastu relacji z planu dnia, śmiem twierdzić, że wielu z nas to dotyczy. Szczególnie że sprzedawcy kuszą promocjami, ciągle zwiększają porcje, a my lubimy mieć więcej w kieszeni, no i w brzuchu. Podobno przez ostatnie dwadzieścia lat porcje w sieciowych restauracjach zwiększyły się o 30 %. W przeciętnej jadłodajni jak nie wysypuje się z talerza, to klient uważa, że właściciel jest skąpy. Globalnie waga ludzkości też się zwiększyła. Jesli chodzi o Polskę, to nadwagę ma co druga osoba, a najgorsze że co trzecie dziecko. Wystarczy rozejrzeć sie dookoła i z wybranych przypadkowych 10 osób na pewno 5 waży za dużo. Nasze dzieci już od najmłodszych lat są uczone ciągłego przekąszania, a to jabłuszko, a to ciasteczko, oczywiście poza kilkoma normalnymi posiłkami. Rzadko widzi sie mamę z wózkiem bez prowiantu dla malucha. Z kolei dzieci szkolne jedzą, nie wiedzieć czemu, dwa obiady oraz wiele przegryzek w ciagu dnia. To osobny temat i na pewno niedługo sie nim zajmę.
Tymczasem badania wskazują, że najzdrowsi i najbardziej długowieczni są ludzie, którzy lekko nie dojadają, czyli jedzą około 80 % kalorii wynikających z ich zapotrzebowania. Dzieje się tak dlatego, że niedosyt sprzyja uruchamianiu naturalnych mechanizmów odpornościowych organizmu, sprawia, że mamy wydajniejszą przemianę materii przy spowolnionym metabolizmie. Lepiej wykorzystujemy wtedy energię uzyskaną z pożywienia. Wolniej też przebiegają procesy starzenia się. Organizm nieobciążony ciągłym trawieniem może zająć się na przykład naprawianiem uszkodzonych komórek lub syntezą nowych. Na lekkim deficycie kalorii czujemy się bardziej energiczni, mamy jaśniejszy umysł i bardziej wyostrzone zmysły. Człowiek przejedzony natomiast jest ociężały, ma wolniejszą przemianę materii, a zwiększająca się ilość tkanki tłuszczowej powoduje szereg stanów zapalnych w organizmie.
Kiedy następnym razem będziesz mijać banery reklamowe restauracji, typu:
Dwie pizze w cenie jednej
Wielka dolewka
Jesz ile chcesz
Przejdź obojętnie lub:
Sybierz porcję pojedynczą
Podziel się większą porcją
Przechowaj w lodówce przez jeden dzień lub zamroź na inny czas
Wydaje nam się, że nie korzystając z promocji, okazujemy brak sprytu, tracimy pieniądze lub będziemy głodni. Nic bardziej błędnego. Dbanie o naszą planetę to też świadoma produkcja i konsumpcja żywności, w takich ilościach, których potrzebujemy. Jesli kupujemy i jemy za dużo, to paradoksalnie marnujemy żywność i zasoby Ziemi.
To też jest marnowanie jedzenia. Jedzenia i swojego zdrowia.
Dietetyk z Wrocławia Dorota Dębogórska
Dodano: 2 października 2019, autor: Dorota Dębogórska